Halle Berry nigdy nie ukrywała, że dorastała w patologicznej rodzinie. Jej ojciec był alkoholikiem, który znęcał się psychicznie oraz fizycznie nad żoną i dziećmi. Aktorka nie zapomniała o bolesnej przeszłości i bierze czynny udział w pomocy kobietom, które są zmuszone uciec z domu przed katującym je mężem. Gwiazda pracuje na nocną zmianę w jednym ze schronisk udzielającym pomocy osobom z rodzin alkoholików.
Gwiazda zawsze unikała rozmowy na temat swojego dzieciństwa. Dopiero teraz, sześć lat po śmierci ojca, otworzyła się w wywiadzie dla Timesa.
Patrzyłam, jak ojciec katuje moją matkę i nie byłam w stanie go powstrzymać - wyznała Berry. Był tyranem, który katował ją bez powodu. Doświadczyłam tego, co przeżyły kobiety ze schroniska. Nadal nie rozumiem, dlaczego moja matka nie opuściła go od razu. Sama nie zna odpowiedzi na to pytanie. Ma jedną radę dla każdego, kto znajdzie się w takiej sytuacji - uciekaj.
Aktorka przyznała, że sama kilkakrotnie była w toksycznych związkach. Dzięki doświadczeniu z dzieciństwa wiedziała, że musi szybko z nich zrezygnować.
Nigdy nie doszło do tego, że musiałam uciekać do schroniska, ale zdarzało mi się wybierać nieodpowiednich partnerów. Byłam na tyle mądra, że szybko uciekałam z takich związków. Jak tylko pojawiała się możliwość, że facet będzie mnie bił, od razu mówiłam "do widzenia".
Halle wyznała również, że padła ofiarą przemocy ze strony jednego z byłych partnerów. W skutek silnego ciosu jest głucha na lewe ucho. Aktorka nigdy nie powiedziała publicznie, kto jej to zrobił, ale całe Hollywood wie, że to Wesley Snipes się nad nią znęcał.