Bycie rozpoznawalną twarzą w USA, nawet w przypadku aktorek drugoplanowych, może pociągać za sobą pewne ryzyko. Kult gwiazd przybiera tam naprawdę patologiczne formy. Jak się okazuje, nie tylko osoby z czołówek tabloidów, jak Angelina Jolie czy Miley Cyrus, doczekały się swoich własnych psychofanów.
Także Jennifer Garner, unikająca hollywoodzkiego piekiełka aktorka, a prywatnie żona Bena Afflecka, od paru lat jest prześladowana przez maniaka.
Steven Burky zatruwa jej życie już od siedmiu lat! Jak sama zeznała swego czasu na policji, mężczyzna śledzi ją przez cały czas, nęka jej rodzinę przesyłkami i listami "zawierającymi treści pełne paranoicznych wyznań". Garner skarżyła się także, że Burky jeździ za nią po całym kraju. Nie kryła przy tym, że obawia się o siebie i życie swoich bliskich: Jego obsesyjne zachowanie osiągnęło już punkt krytyczny - twierdziła w zeznaniach.
Raz nawet udało mu się przedostać na teren jej posiadłości: Przekonywał, że Bóg zesłał mu wizję, wedle której zostanę prześladowana i spotka mnie śmierć - przekonywała aktorka. Wreszcie w zeszłym roku udało jej się uzyskać sądowy zakaz zbliżania się do niej nieobliczalnego psychopaty. Ten jednak nie zraził się ograniczeniami i parę dni temu znów próbował się zbliżyć do swojej idolki. Tym razem poprzez jej 4-letnią córeczkę, Violet Affleck.
Na szczęście udało się go w porę unieszkodliwić. Mężczyzna został aresztowany w Santa Monica, gdy wałęsał się bez celu w pobliżu przedszkola, do którego uczęszcza dziewczynka. Obecnie znajduje się w więzieniu i wyznaczono mu kaucję w wysokości 150 tysięcy dolarów.
Takich ludzi powinno się izolować na zawsze. Wyobraźcie sobie, co musiała poczuć mama, jak się dowiedziała, że jej prześladowca kręcił się obok przedszkola...