Wygląda na to, że zakończony rozstaniem związek Beaty Sadurskiej i Michała Koterskiego nakłania do większej refleksji jego niż ją. W świątecznym wydaniu Gali były gwiazdor po odwyku świątecznie zwierza się ze swojej wielkiej, nieszczęśliwej miłości. Beata, jak każda normalna osoba w takiej sytuacji, czuje się tym zażenowana.
Widocznie podobnie jak my uważa, że jest coś idiotycznego w ogłaszaniu, że kończy się z show-bzinesem i życiem na pokaz na łamach Gali... Zobacz: Koterski: "JESTEM PO TERAPII! Skończyłem z show biznesem!"
Sadurskiej jakoś to nie wzruszyło. Wręcz przeciwnie. Wzorem Agaty Młynarskiej postanowiła zarzucić byłemu chłopakowi, że promuje się jej kosztem.
Ten temat w ogóle mnie nie interesuje - powiedziała Faktowi, nie kryjąc zażenowania. Spowiedź powinna odbywać się w kościele. On wybrał inną drogę. Jest to dla mnie dziwna próba przypomnienia o sobie z wykorzystaniem zdarzeń, z których część nie miała miejsca. Szkoda, że miesza mnie w to, bo od roku nie mamy kontaktu.
Przypomnijmy, co opowiadał Misiek:
Nie mogę uwierzyć, że to spieprzyłem. Lato w ubiegłym roku. Przyszły wakacje, ja się już strasznie kłóciłem z Beatą i na Top Trendach nadszedł taki najgorszy dla nas moment, kiedy - z mojej winy - rozstaliśmy się. Wtedy cały świat zawalił mi się na głowę.
Deklarował też szczerą miłość:
Cholernie trudno pogodzić mi się z tym, że nie ma Beaty, że nie ma tej rodziny, że to się nie potoczyło jak szczęśliwy sen. Bo to było jak szczęśliwy sen. (...) Skończyłem zabawę z show-biznesem, jestem po terapii, mój związek z Beatą jest zamknięty. Ale muszę się uporać z demonami z przeszłości i jeszcze nie do końca potrafię to ogarnąć. Prawdę mówiąc, nigdy w życiu nikogo tak nie kochałem jak Beaty. Nigdy. I nie wiem, czy kiedykolwiek będę w staniejeszcze kogoś tak kochać, jak ją.
Mimo że minął już rok od naszego rozstania i wydawałoby się, że ten rozdział jest zamknięty, przeszłość powraca. Często są takie chwile, przyznaję się do tego, że wyobrażam sobie, jak moglibyśmy być szczęśliwi. Dotarło do mnie, że nigdy nie spotkałem tak wyjątkowej kobiety jak Beata. Jest zresztą bardzo podobna do mojej mamy. Nie mogę uwierzyć, że sam to spieprzyłem.
Najpiękniejsze wspomnienie o Oskarze [synu Beaty], to kiedy mnie budził i mówił: "Misiu, wstań, zrobiłem ci śniadanie." Coś bezcennego.