Keith Urban nalega, żeby nie szukać zależności między jego uzależnieniem a pomyślnośćią małżeństwa z Nicole Kidman.
Urban udał się na odwyk w październiku. Przebywał tam przez prawie trzy miesiące. W końcu uznał, że jest już wystarczająco silny, żeby ośrodek opuścić. Na terapiach odwykowych bywa od 1998 roku.
Ta choroba alkoholowa nie ma nic wspólnego z moim zadowoleniem i szczęściem, bo te akurat mam. Nie robiłem jednak tego, co powinienem był robić, żeby znów nie zejść na złą drogę. To szczęście dopiero mnie ocuciło, że czas na nią wrócić - powiedział muzyk.
Keith twierdzi też, że nikt go nie namawiał do szukania pomocy:
To była kwestia czasu. Widziałem, dokąd zmierza moje życie. Docierało do mnie, że nie jestem sobą. Myślę, że każdy wie najlepiej, kiedy przestaje być sobą.
Urban dodał, że jest "bardzo wdzięczny za wsparcie, które dostał". Szczególnie podkreślał zasługi swojej żony:
Przeszliśmy z Nicole bardzo dużo, a ona była taka wyjątkowa. Nie potrafię nawet tego ocenić.
Mąż w 4 miesiące po ślubie znika na 3 miesiące na odwyku. Były mąż rekrutuje znajomych do sekty scjentologicznej... Nicole nie ma najwyraźniej szczęścia do mężczyzn. Mimo że zawsze wybiera znanych i bogatych. A może właśnie dlatego.