W zeszłym miesiącu fotograf Anthony Citrano wyśmiał grafików, którzy kiepsko wyretuszowali biodro Demi Moore na okładkowym zdjęciu w magazynie W. Aktorka natychmiast napisała na swoim oficjalnym blogu, że fotografia została poddana jedynie drobnej obróbce, głównie poprawiono koloryt jej skóry. Od tamtego czasu gwiazda nie szczędzi wysiłków, aby udowodnić, że to jej prawdziwe ciało.
Zaczepny żart fotografa stał się podstawą do kilkutygodniowej batalii w mediach. Skończyło się na tym, że spostrzegawczy dziennikarze dotarli do zdjęć Anji Rubik, które pokazują, że twarz Moore została najprawdopodobniej wklejona na ciało Polki.
Najwyraźniej Demi aż za bardzo zależy, żebyśmy uwierzyli, że to jej prawdziwe ciało. Citrano otrzymał właśnie list od prawnika gwiazdy, w którym pisze, że jeśli fotograf nie usunie "uwłaczających jego klientce treści", to spotkają się w sądzie.
Przypomnijmy, że Moore nadal utrzymuje, że jej 47-letnie ciało nigdy nie miało do czynienia ze skalpelem chirurga plastycznego. Wierzycie?