Trudno wyobrazić sobie, jak bardzo wyniszczone musiało być ciało Brittany Murphy, że w wieku 32 lat dostała zawału serca. Już od dawna mówiło się, że aktorka cierpi na zaburzenia odżywiania. Ona tym doniesieniom za każdym razem zaprzeczała. Policja ustala właśnie, dlaczego w jej domu znajdowało się kilkanaście buteleczek z lekami. Sekcja zwłok ma wykazać, czy gwiazda była uzależniona od jakichkolwiek środków: legalnych, bądź nie.
Dziennikarze dotarli już do kilkunastu osób, które twierdzą, że Murphy miała problemy z narkotykami. To one miały być powodem jej bardzo niepokojącego wyglądu. Kilka tygodni temu na imprezie tragicznie zmarła aktorka opowiedziała, że nie podoba jej się to, co się dzieje z jej ciałem.
Szczerze chciałabym trochę przytyć. Jestem o wiele szczuplejsza, niż chciałabym być. Wiem, że wielu moich fanów się o mnie obawia - powiedziała Brittany dziennikarzom na czerwonym dywanie na początku grudnia. Bardzo długo byłam baletnicą. To naprawdę niezwykłe, jak balet oddziałuje na twoje ciało. Wyglądałam wtedy o wiele lepiej.
To nie prawda, że mam problemy z uzależnieniem - zapewniała przed kamerami Brittany. Po prostu za bardzo się stresuję pracą.
Szkoda, że walkę o swoje zdrowie przełożyła na później.