Nadal trwa dochodzenie w sprawie pobicia Brooke Mueller przez jej męża, znanego aktora i rozpustnika Charliego Sheena. Wiadomo już, że jego żona była pod wpływem alkoholu i to najprawdopodobniej ona rozpoczęła kłótnię, która przerodziła się w szarpaninę. Policja, co chwilę potwierdza lub dementuje kolejne informacje, które przedostały się do mediów. Pomimo że Brooke miała dwa promile alkoholu we krwi i zachowywała się agresywnie, Sheen także nie jest bez winy. Z raportu medycznego wynika, że gwiazdor faktycznie dusił żonę. Ciekawy sposób na "uspokojenie sytuacji", jak zeznał. Rzeczywiście - bez dopływu powietrza ciszej się krzyczy.
Na ulubionym chwycie Browna się nie skończyło. Najprawdopodobniej małżonkowie okładali się w bójce jakimś narzędziem. Na to wskazują siniaki na ich ciałach.
Zdecydowanie oboje używali jakiejś broni – powiedziała dziennikarzom rzecznik prasowa policji, Stephanie Dasaro. Oboje odnieśli obrażenia, ale to Mueller bardziej na tym ucierpiała. Sheen był wyjątkowo spokojny w momencie aresztowania i nie stawiał oporu. W jego organizmie wykryliśmy alkohol, ale nie w dużej ilości.
Warto dodać, że podczas całego zdarzenia w domu obecna była dwójka dzieci. Bliźniętami opiekują się obecnie psycholodzy. Miejmy nadzieję, że o tej dziewiątej rano nie widziały pijanych rodziców, którzy okładali się "jakimś narzędziem". Na pewno jednak słyszały dzikie krzyki duszonej mamy...
To się nazywa prawdziwa patologia.