Nowy menedżer Dody pracuje nad jej "dojrzałym" wizerunkiem. Zaczęło się od stonowanego występu podczas finału Tańca z gwiazdami, gdzie po pierwsze zaśpiewała balladę Ewy Bem, a po drugie nie obraziła swojego byłego męża. W najnowszym numerze Newsweeka Dorota nie mogła się jednak powstrzymać i przez chwilę dała się ponieść swojej "starej" wersji.
_**Nie jestem pracoholiczką, tylko hedonistką**_ - ogłosiła. _**Najważniejsze w życiu to dobrze się wyspać, wybzykać i zjeść.**_
Przy okazji postanowiła ostatecznie odciąć się od swojej byłej menedżerki, Mai Sablewskiej. To jej przypisuje się metamorfozę Rabczewskiej ze spalonej na solarium tlenionej blondyny w białych kozakach - od kiedy zaczęły współpracować patrzy się na nią znacznie przyjemniej. Jednak Doda twierdzi, że swój wizerunek kreuje samodzielnie:
A skąd biorę pomysły? Z siebie. Moje ciuchy muszą odpowiadać mojej osobowości, czyli być maksymalnie wyzywające i oryginalne. Chcę się wyróżniać. Zawsze mi o to chodziło. Dlatego nie miałam nigdy ulubionych artystów, których naśladowałam. Chciałam, żeby to mnie naśladowano.
Przypomnijmy więc sobie, jakie inspiracje czerpała Doda ze swojej idolki Britney Spears:
A tutaj zdjęcia z czasów "przed Mają". Miłe wspomnienia :)