Colin Farrell dawno nie miał tak intensywnego okresu w swoim życiu. Ostatnio wszystko kręci się wokół jego rodziny - zarówno tej irlandzkiej jak i nowej, polskiej. Wprost z hucznej uroczystości ślubnej swojego brata Eamona, w miniony weekend w Dublinie poleciał do Krakowa, aby wziąć udział w chrzcie synka, Henry'ego Tadeusza.
Wczoraj po południu para aktorska ochrzciła swoje dziecko w bazylice oo. Karmelitów "na Piasku", w centrum rodzinnego miasta Alicji, Krakowa. Jak donosi obecny na miejscu Fakt, do samego końca nie wiadomo było gdzie odbędzie się ceremonia. Także obecność gwiazdora stała pod znakiem zapytania. Widać Alicja ma dar przekonywania.
Z relacji tabloidu wynika, że skromna uroczystość rodzinna przypominała raczej wizytę głowy państwa. O godzinie 17. pod bazylikę podjechał ciąg limuzyn, z których wysiedli Alicja Bachleda Curuś i Colin Farrell. Parze towarzyszył sztab ochroniarzy i policjantów, odstraszający potencjalnych paparazzi. _**Kościół został zam**knięty, do środka wpuszczono tylko około 40 osób spośród najbliższej rodziny oraz przyjaciół_ - pisze Fakt - Uroczystość strzeżona była przez wynajętą firmę ochroniarską, policję miejską oraz... policję kryminalną.
Ciekawe, czy ci ostatni wykonywali swoje czynności w ramach służby, czy może "po godzinach"?
Po nabożeństwie bohaterowie oraz goście "pod obstawą goryli" udali się do restauracji pobliskiej restauracji na okolicznościową kolację: Tam, w wynajętej sali rodzice Henry'ego Tadeusza i góralska familia Alicji świętowali przyjęcie chłopca w poczet Bożej rodziny. - dopowiada w patetycznym tonie tabloid.
Jak się domyślamy, Alicja i Colin postawili raczej na bezpieczeństwo niż anonimowość. Trudno, żeby z kawalkadą limuzyn i w towarzystwie policjantów nie zwracali na siebie uwagi przechodniów.