Courtney Love jest jednym z najbardziej wyrazistych przykładów tego, jak można przehulać fortunę. Z wielomilionowego majątku, jaki w spadku pozostawił jej tragicznie zmarły mąż, Kurt Cobain, praktycznie nie pozostało już nic.
Można tylko zgadywać, jakie sumy Love przepuściła na narkotyki, imprezy i kolejne nieudane terapie. Wystarczy wspomnieć, że w 2005 roku sprzedała prawa do twórczości Cobaina Marcie Stewart za bagatela 70 milionów dolarów (!). W świetle tego raczej nie powinna dziwić decyzja sądu, odbierająca jej prawa do wychowania córki, Frances Bean Cobain. Dla dziewczyny nie zostało już bowiem nic z majątku ojca.
Jakby tego było mało, Love jest zadłużona po uszy. Do tego stopnia, że American Express, firma obsługująca karty kredytowe pozwała ją za wydatki, których piosenkarka nadal nie pokryła.
Prawnicy reprezentujący American Express twierdzą, że Love winna jest im ponad 350 tysięcy dolarów. Na te zarzuty dłużniczka odpowiedziała tak zwanym pozwem wzajemnym, zarzucając firmie oszustwo.
American Express miał celowo wpędzić ją w długi wypuszczając aż 104 karty kredytowe (!), na których widnieją jej dane. Podczas gdy ona twierdzi, że nie użyła ani jednej z nich. Courtney zapewnia, że nie jest winna ani centa.
Dziwne, że ktoś w ogóle przyznał jej kredyt, prawda? Ale tylko pozornie - najlepsi klienci banków na karty kredytowe to właśnie tacy ludzie jak ona - nieodpowiedzialni, nie myślący o tym, co będzie jutro.