Maryla Rodowicz najwyraźniej uważa, że nadal jest seksbombą. Niestety, dowództwo polskiej armii nie odniosło się z entuzjazmem do tego pomysłu, chociaż piosenkarka ma już pewne doświaczenie w warunkach polowych.
Ostatnim razem udało mi się załapać podczas zmiany dowództwa - wspomina w rozmowie z Faktem. Leciało z nami dwóch muzyków i częściowy chórek. Były tam skromne, polowe warunki, ale było to dla mnie wielkie przeżycie. Wiem, że jest tam bardzo niebezpiecznie, ale chciałabym jeszcze raz dać koncert dla żołnierzy. Ja bym poleciała, tylko że wojsko ma obawy. Nie mogą narażać cywilów. Skoro nie mogę zaśpiewać na żywo, to wysyłam do Afganistanu swoje płyty**.**
Żołnierze na pewno będą zachwyceni... Jesteśmy w stanie uwierzyć, że czekają na Dodę, ale na Marylę?!