Edyta Górniak kaprysi i zmienia menedżerów. Może sobie na to pozwolić, bo i tak zawsze znajdzie się jakiś chętny gotowy zacisnąć zęby i próbować z nią współpracować. Powód? Oczywiście pieniądze. Bo przecież nie sympatia, czy poczucie zawodowego spełnienia.
Była menedżerka Dody, Maja Sablewska, starając się o przejęcie kontraktu z Edzią po Rinke Rooyensie walczy o wielkie pieniądze. Jeżeli jej wyjdzie, będzie miała co najmniej na nowe BMW.
Fakt podliczył, ile jest w stanie zarobić rocznie menedżer gwiazdy - ponad pół miliona złotych. Inna sprawa, że nie wiadomo, czy ktokolwiek jest w stanie wytrzymać przy niej pełny rok...
Bywały miesiące, w których Górniak potrafiła dać nawet 10 występów - pisze tabloid. Koncerty, recitale, imprezy okolicznościowe, które uświetniała swoją obecnością. Menedżer podpisujący kontrakt z Edytą Górniak, może liczyć na przynajmniej 15% od każdej zarobionej przez nią stawki. A stawkę można uśrednić na poziomie 30 000 złotych za występ! To daje nam 300 000 miesięcznie, od których 15% to 45 000 złotych! Rocznie - 540 000 złotych. A więc majątek! Oczywiście, Górniak może mieć słabszy miesiąc, może być na urlopie, ale należy pamiętać, że menedżer reprezentuje ją też w innych materiach - choćby w przypadku reklam. Tu też może liczyć na swój procent.
Ciekawe, czy Edyta znajdzie w końcu w ten sposób prawdziwego przyjaciela...