Wiele osób nie kryło zaskoczenia, a nawet - jak Nina Terentiew - rozczarowania postanowieniem Joanny Liszowskiej, by wieczór sylwestrowy zamiast na hucznej imprezie którejś ze stacji telewizyjnych spędzić na deskach częstochowskiego teatru. Dla niej samej dużym zawodem było, że nie pojawił się narzeczony.
Jak donosi Fakt, powodem były interesy. Ola Serneke, bogaty szwedzki biznesmen musiał najwyraźniej przypilnować rocznego bilansu. To musiał być dla Liszowskiej ciężki cios. Mało kto z entuzjazmem przyjmuje odkrycie, że kasa jest jednak ważniejsza. Szczególnie podczas trwania romantycznego narzeczeństwa.
_**Joasia była tym bardzo rozczarowana**_ - zdradza tabloidowi koleżanka aktorki.
Cóż, na pocieszenie zostało jej ferrari i maserati.