Kevin Federline - mąż Britney Spears udzielił ostatnio wywiadu Newsweekowi. Stwierdził w nim, że jego wizerunek kreowany przez media brukowe jest kłamliwy. Nie znosi dzieci, traktuje żonę jak śmiecia, cały dzień pali zioło. Gdybym był taki niedobry, to czy ktokolwiek – nie mówiąc już o Britney – byłby w stanie ze mną wytrzymać? - pyta retorycznie Kevin. Zauważa jednak korzyść w złej prasie – gorzej już nie będzie.
Federline jest też zdania, że jego pierwszy album hiphopowy, który ma się ukazać na wiosnę, będzie sukcesem, pomimo braku piosenek nagranych wspólnie z Britney. Świeży hiphopowiec opowiada:
Współpracowaliśmy z Britney. Ale nie umieściłem tych piosenek na albumie, bo mówię, że najpierw macie okazać mi szacunek – a potem może wam pokażę, czego dokonałem wspólnie z żoną.
Kevin jest przekonany, że jego płyta odniesie sukces. Wskazówką jest dla niego fakt, że na stronie, gdzie był dostępny jego singiel - Popozao pojawiło się ponad dwa miliony gości, którzy chcieli go posłuchać. Jeśli mój album zainteresuje połowę tych ludzi, to zobaczycie – zapowiada Kevin.
Może ktoś powinien mu powiedzieć, że te dwa miliony ludzi albo przesłuchało pierwsze 15 sekund kawałka i wyłączyło z wrzaskiem głośniki, albo zaniosło się głośnym śmiechem i wysłało wszystkim znajomym linka z dopiskiem: sprawdźcie to – najgorszy kawałek hh, jaki w życiu słyszeliście! Zresztą - posłuchajcie sami.
Dopóki jego kocia muzyka jest za darmo, można ją traktować jak dowcip. Ale żeby za nią płacić? Nigdy w życiu. Liczba takich kliknięć nie będzie miała raczej przełożenia na sprzedaż płyty. Przynajmniej taką mamy nadzieję...
O, ten przebój miał ostatnio na pewno więcej niż 2 miliony odsłon: