Kulisy zrzeczenia się nazwiska przez Weronikę już-nie-Pazurę Marczuk nadal pozostają tajemnicą. Jej były mąż publicznie ogłosił tylko, że wstydzi się, iż nadal posługuje się ona nazwiskiem rodziny Pazurów i że powinna z niego zrezygnować. Podobno już w trakcie rozwodu deklarowała, że to zrobi, ale ku zaskoczeniu wszystkich, na koniec procesu oświadczyła, że zamierza przy nim pozostać i posługiwać się dwuczłonowym, wraz z panieńskim Marczuk. Chodziło oczywiście o telewizyjną popularność. Jako Pazura mogła zarabiać dużo więcej niż jako Marczuk.
Po wybuchu afery z agentem Tomkiem i 100 tysiącami złotych w torebce Armaniego, Czarek zaczął naciskać, aby jeszcze raz przemyślała swoją decyzję... Weronika postanowiła skorzystać z okazji i ponegocjować, aby wycisnąć jeszcze coś dla siebie. Ponoć całkiem nieźle jej poszło.
Za każdym razem żądała od Czarka konkretnych ustępstw - mówi Twojemu Imperium osoba z otoczenia byłych małżonków. On je spełniał, po czym słyszał o nowych oczekiwaniach, najczęściej finansowych, bo negocjowali sprawy związane z podziałem majątku.
Najwyraźniej Cezaremu bardzo zależało na tym, aby skompromitowana była nie nosiła jego nazwiska, bo informator twierdzi, że zgodził się między innymi na zrezygnowanie z udziałów w firmie producenckiej Sting, którą założył 14 lat temu wraz z Olafem Lubaszenko, a której prowadzenie przejęła później Olena. To musiało być dla niego spore wyrzeczenie, ale czego się nie robi dla "rodziny"...
Jeżeli to prawda, gratulujemy Weronice smykałki do interesów. W końcu "kto ryzykuje, ten pije szampana"...