Po prawie pół roku definitywnie zakończono śledztwo w sprawie tragicznej śmierci Michaela Jacksona. Podejrzenia policji, że tragiczny i przedwczesny zgon gwiazdora nastąpił za sprawą podawanych mu przez lekarza środków, okazały się uzasadnione.
Jak poinformowały amerykańskie media, obecnie przygotowywany jest akt oskarżenia wobec "lekarza", który w krytycznym momencie nie potrafił wykonać masażu serca (!) swojemu pacjentowi. Wszystko wskazuje na to, że Murray'owi zostanie postawiony zarzut nieumyślnego zabójstwa.
To właśnie Murray podał swojemu słynnemu pacjentowi zabójczą dawkę Propofolu, silnego środka anestezjologicznego aplikowanego jedynie w szpitalach. Lekarz będzie także sądzony za rażące zaniedbania, jakich dopuścił się podczas "opieki" nad Michaelem.
Obrońcy Murray'a odmawiają jakichkolwiek komentarzy w tej sprawie, podkreślając jedynie, że ich klient nigdy nie przekroczył swoich uprawnień, przepisując zakazany lek. W międzyczasie oskarżenie przygotowuje świadków obecnych przy Jacksonie podczas jego ostatnich dni życia oraz kompletuje ekspertów medycznych mających zeznawać w kwestii standardów leczenia.
Dopóki sprawa nie trafi do prokuratora, nie będzie wiadomo, kiedy dokładnie rozpocznie się proces.