Nadya Suleman, psychofanka Angeliny Jolie, upodabniała się do swojej idolki nie tylko dzięki licznym operacjom plastycznym, ale także poprzez urodzenie ośmioraczków, które poczęła za pomocą metody in vitro. Kiedy maleństwa przyszły na świat, Ameryka oszalała, a ich matka stała się wielką gwiazdą - zaczęła udzielać niezliczonych wywiadów, występować w sesjach zdjęciowych, dostała nawet propozycję własnego reality show, a także... filmu erotycznego. Temu wszystkiemu z przerażeniem przyglądały się organizacje broniące praw dzieci twierdząc, że Suleman wykorzystuje je, aby zarobić na kolejne zabiegi upodabniające ją do "ideału".
Wiele z tych organizacji postulowało, aby na matkę ośmioraczków nałożyć kuratora, który pilnowałby jej finansów tak, aby dzieci mogły skorzystać z pieniędzy, kiedy dorosną. W końcu to one je tak naprawdę zarobiły. Ostatecznie pozew w tej sprawie do sądu w kalifornijskim mieście Santa Ana złożył niejaki Paul Petersen - osoba prywatna, nie związana z żadną większą inicjatywą ani z samą Suleman. Twierdził, że należy poddać psychofankę kontroli i stale monitorować, na co idą ogromne sumy z kontraktów, które podpisuje właśnie w imieniu swoich dzieci.
Sąd nieoczekiwanie oddalił pozew, przychylając się do racji Nadyi - sędzia argumentował, że wniosek taki jest "bezprecedensowy oraz bezpodstawny ze strony osoby nieznajomej". Nie wiadomo, czy któraś z organizacji zdobędzie się na podobny pozew. Jak na razie więc matka ośmioraczków może robić z ich kasą co chce... A to oznacza kolejne operacje plastyczne.