Porzucona niedawno przez menedżera Edyta Górniak radzi sobie nadspodziewanie dobrze. Jak donosi Fakt, weszła w porozumienie z dużą firmą zajmujacą się finansami, która zatrudniła ją do śpiewania do kotleta. Na przełom stycznia i lutego ma podobno zakontraktowane aż 10 występów na imprezach zamkniętych! Po 30 tysięcy złotych każdy. Łatwo policzyć, że to oznacza zarobek 300 tysięcy złotych w ciągu miesiąca.
Nie wiadomo, który z menedżerów załatwił jej tę świetnie płatną chałturę. Kandydatury są trzy - były menedżer Dariusz Krupa, który jeszcze przez kilka tygodni po rozstaniu zajmował się sprawami Edyty, Rinke Rooyens, który przejął po nim opiekę nad jej karierą czy najnowszy menedżer Edzi, Marcin Perzyna. Nawiasem mówiąc zdziwiła nas informacja, że w dobie kryzysu firmy nadal są gotowe tak szastać pieniędzmi.
Czy naprawdę nie dało się lepiej spożytkować 300 tysięcy?