W miniony piątek prokuratura w Los Angeles zwróciła się o odrzucenie złożonego przez adwokatów Romana Polańskiego wniosku. Prawnicy reżysera, "który kobiet o wiek nie pyta", zabiegali, aby wyrok został wydany zaocznie – czyli bez obecności oskarżonego na sali rozpraw. Zastępca prokuratora okręgowego, David Walgren, konsekwentnie i stanowczo domaga się jednak od Polańskiego powrotu do Stanów Zjednoczonych i stawienia się przed wymiarem sprawiedliwości.
Pan Polański ma obowiązek stanięcia przed sądem. To uciekinier - napisał Walgren we wniosku do sędziego Petera Espinozy. Nie należy, a nawet nie wolno dopuścić do tego, by podsądny dyktował temu czy jakiemukolwiek innemu sądowi, na jakich warunkach ma się odbywać rozprawa.
W rozmowie z dziennikarzami przedstawiciel prokuratury zaapelował, aby nie traktować reżysera w wyjątkowy i uprzywilejowany sposób tylko dlatego, że jest sławny i ma znanych przyjaciół. Czy sędzia zastosuje się do próśb Walgren i potraktuje Polańskiego jak każdego innego, dowiemy się 22 stycznia. Wtedy sąd podejmie decyzję w sprawie złożonego wniosku. Jeśli przystanie na prośbę prawników, Polański będzie mógł dalej mieszkać w swojej szwajcarskiej willi.