Jej małżeństwo z Bernardem Szycem miało szansę ostatecznie zakończyć się w minioną środę. Tamara Arciuch bardzo na to liczyła. Jednak jej mąż pozostał wierny danemu jej słowu, że postara się utrudnić rozwód, jak tylko się da. Bardzo zależy mu na orzeczeniu o winie aktorki za rozpad związku. Najwyraźniej nie zamierza puscić jej płazem znajomości z Bartkiem Kasprzykowskim, zakończonej urodzeniem dziecka, półrocznego obecnie Michałka.
Szyc chce też uzyskać prawo do opieki nad swoim jedynakiem, 12-letnim Krzysiem, ktory na mocy postanowienia sądu z ubiegłego roku zamieszkał z mamą i jej nowym "chłopakiem".
Wprawdzie na rozprawie stawili się wszyscy świadkowie, których sąd miał tego dnia wysłuchać, ale konieczne jest jednak wysłuchanie jeszcze jednego świadka, który ze względu na to, że mieszka poza Gdańskiem, będzie w ramach pomocy prawnej innego sądu zeznawał w miejscu zamieszkania - wyjaśnia Twojemu Imperium rzecznik Sądu Okręgowego w Gdańsku, dodając, że jedno z rozwodzących się małżonków zażądało także dodatkowej opinii biegłego z ośrodka rodzinnego...
Sąd dopuścił dodatkową opinię eksperta, tak więc kolejna rozprawa odbędzie się najwcześniej w porze wiosennej - wyjasnia rzecznik.
To oznacza, że Arciuch i Kasprzykowskiego czekają kolejne nerwowe miesiące. Nie lepiej byłoby jednak przyznać się do tej winy?