Goście, którzy kupili wejściówki po 30 dolarów, wcale się dobrze nie bawili. Amosfera była podobno raczej ciężka.
Impreza była w iście amerykańskim stylu, czyli... skromnie i na sztywno - donosi Super Express. Stoły nie uginały się od zmyślnych zakąsek i przystawek. Nie było morza napojów wyskokowych i tańców do białego rana. Mało tego - nie było nawet urodzinowego tortu! Zamiast niego podano... jeden kawałek sernika z wbitą w niego urodzinową świeczką.
Mimo wysiłków DJ-a, ciężko było zachęcić uczestników imprezy do tańczenia. Skończyło się na nieśmiałych podrygach i to nawet nie na parkiecie tylko przy stolikach. Ale czego innego można się bylo spodziewać, skoro Izie towarzyszyła tylko mała grupka przyjaciół, a reszta gości składała się z przypadkowych osób, które nie miały lepszych planów na wieczór?