Cezary Pazura 15 lat temu założył wraz z Olafem Lubaszenko i swoją byłą żoną Weroniką-Oleną Marczuk firmę producencką Sting. Po latach musiał ją oddać żonie jako rekompensatę za zrzeczenie się przez nią nazwiska. Jednak aktor nie poddaje się - niedawno powołał do życia nową firmę, Cezar 10, dla której ma poważne, dalekosiężne plany. Opowiada o nich w najnowszym numerze Gali.
We wrześniu dostałem promesę, żeby robić "Sztos 2". A "Weekend" to mój debiut reżyserski. Tymi dwiema produkcjami zajmuje się moja firma. Fajnie jest, nooo. W tej chwili strasznie podnieca mnie praca.
Pazura, który bardzo chętnie reklamuje dealerów samochodowych w tabloidach nie przepuścił oczywiście okazji, by zareklamować siebie:
6,5 miliona złotych. To gigantyczne pieniądze - odpowiada na pytanie o wkład inwestorów w jego produkcję. Nie miałem pojęcia, ile jest tych wszystkich elementów. Efekty specjalne zrobione przez facetów, którzy pracowali przy filmie "Casino Royale" (tylko na dwa z nich wystarczyło nam pieniędzy), dźwięk, wizual, kaskaderka, preprodukcja. Zagram też chyba w jednej scenie pewnego nieprzyjemnego typa, którego zbiją i złamią mu rękę. Będę produkował i grał. I jest to możliwe, bo nie ma tu konfliktu interesów, oprócz tego, że... będę poganiał kolegów, bo już taki jestem. Szkoda pieniędzy**.**
Opowiada też o wyborze aktorki do głównej roli żeńskiej:
Będzie Jan Frycz i Paweł Wilczak - mistrzowie świata. I to jest dla tej damskiej strony, a dla męskiej? Będzie przepiękna kobieta, której wciąż poszukujemy. Mam usta zamknięte pieczęcią tajemnicy... Ale tyle mogę powiedzieć - jestem w kontakcie z Alicją Bachledą-Curuś, która już przeczytała najnowszą wersję scenariusza. Jestem zachwycony Martą Żmudą, Olgą Bołądź, Magdaleną Boczarską, Anią Kwintą, która studiowała aktorstwo sama dla siebie i nigdy nie grała.
Dobrze wiedzieć, że Alicja awansowała już do gwiazd "zagranicznych". Wypada się pochwalić już nawet tym, że przeczytała scenariusz...