Katarzyna "Sara May" Szczołek nadal atakuje Alicję Bachledę-Curuś, która jej zdaniem jest "pindą, która wiedziała, przed kim rozwalić nogi". Tym razem nie spodobał jej się jej występ u boku Colina na Złotcyh Globach. Czyżby pozazdrościła?
We wpisie zatytułowanym "Alicja na czerwonym dywanie" Szczołek opisuje żałosny jej zdaniem występ Bachledy:
Stała obok niego i bidulka nawet jednego zdania nie miała okazji powiedzieć. Robiła dobrą minę do złej gry, ale nie dało się ukryć, że traktowana była zarówno przez dziennikarzy jak i samego partnera dość obojętnie. Dziecko jej spłodził i raczył zdawkowo "poinformować", że to jego dziewczyn" - oburza się Sara. To się chłopina wysilił. No cóż... nie pierwsza i nie ostatnia. Od razu widać, że traktuje ją jak swoją kolejną zdobycz.
Alicja stała przy nim jak klempa, wpatrzona w niego jak w obrazek. Szkoda, że facet ani razu na nią nie spojrzał. Stała jak kura obok koguta, z błagającym wzrokiem... zaliczmy kolejną wpadkę. Scena dość wymowna, zwłaszcza, że u nas lansowana jest na wielką gwiazdę.
Zgadzacie się z tak surową oceną? A może Sara May powinna się zająć jakimś swoim "kogutem"?