50 Cent jest równie dobrym biznesmanem jak P.Diddy. Zamiast muzyce, coraz więcej czasu poświęca pomnażaniu pieniędzy w innych biznesach. Założył własną wytwórnię płytową, stworzył kolekcję ciuchów, a nawet... własną markę prezerwatyw. Dzięki temu może się dziś pochwalić fortuną, której mogą mu zazdrościć nawet największe gwiazdy. O ile oczywiście nie kłamie.
Nie wiem, ile mam na koncie, ale ktoś ostatnio oszacował, że jakieś 400 milionów dolarów. To świetnie, ale dla mnie stanowczo za mało – powiedział dziennikarzom. Nie wydaje mi się, żebym kiedykolwiek zgromadził taką fortunę, która mnie zadowoli.
Dawniej łączyłem sukces ze stanem moich finansów, bo w młodości nie miałem dosłownie niczego – kontynuuje. Kiedy nie masz żadnych pieniędzy, to wydaje ci się, że pieniądze są odpowiedzią na wszystkie problemy. Po tym, jak już je zdobędziesz, okazuje się jednak, że pojawiają się kolejne kłopoty.
Raper naśmiewa się przy okazji z ludzi, którzy muszą się dowartościowywać, latając klasą biznes:
Nie mam nic przeciwko podróżowaniu klasą turystyczną, gdy zachodzi taka potrzeba. Jeśli cały przód samolotu jest zajęty, to siadam z tyłu. Znam ludzi, którzy rezygnują z lotu, jeśli nie ma miejsc w pierwszej klasie. Boją się, że ludzie zobaczą, gdzie siedzą... Mnie to nie obchodzi. Nie muszę poprawiać sobie samooceny przez siadanie na droższym fotelu. Jeśli uważasz, że miejsce w pierwszej klasie robi z ciebie gwiazdę, to na pewno nią nie jesteś.