Konflikt między Dodą a Piotrem Tymochowiczem przybiera na sile. Specjalista od wizerunku nazwał ją "meliniarą po zawodówce", ona sama siebie "wojownikiem prawdy". Wszystko to po zeszłotygodniowym Balu Dziennikarza, podczas którego Rabczewska zasugerowała, że Tymochowicz wychowuje cudze dziecko (zobacz: DODA: "Żona Tymochowicza spłodziła dziecko z jego kolegą!).
Sprawa zaczyna nabierać tempa głównie za sprawą determinacji ojca sukcesu Andrzeja Leppera - zapowiedział on, że zamierza skończyć z bezkarnością Dody i że pożałuje ona swoich słów. I podczas gdy Dorota umieszcza na swoim blogu wzniosłe odezwy do narodu, Tymochowicz... w zasadzie robi to samo, tylko bardziej profesjonalnie. Wydał bowiem oświadczenie w formie listu otwartego, który zaadresował nawet do prezydenta... Rabczewską nazywa w nim "polsko-wiejską Marilyn Monroe", oskarża o "stosowanie brudnego PR" i "chwytanie się brzytwy".
Oświadczenie Tymochowicza jest długie, ale warto przeczytać je w całości:
Szanowni Celebryci, Dziennikarze, Szanowny Panie Prezydencie!
Polsko-wiejska Marilyn Monroe atakuje 2.5 letnie dziecko, podczas balu charytatywnego. Bal Dziennikarzy zorganizowany był dla wsparcia rodzin zastępczych oraz domów dziecka z najuboższych regionów Polski. W blasku fleszy, poklasku autorytetu Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej, Dosia - aspirująca do tytułu prezydenckiej metresy - z przyczyn dla mnie zdumiewających, uznała za stosowne zaatakowanie godności 2.5 letniej dziewczynki. To już nie pierwszy raz, kiedy Dosia wykorzystuje brudny PR, aby za wszelką cenę zaistnieć w mediach. Obraża wszystko i wszystkich. Tym razem, to też nie był przypadek, czy spontaniczna nieprzemyślana wypowiedź. Mechanizm jest prosty. Sposobem na zaistnienie w mediach, gdy płyty w kryzysie źle się sprzedają jest każdy tani medialny chwyt. Jej zachowanie jest, jak chwytanie się tonącego brzytwy. To, że ja sam bywam atakowany z różnych stron, jest moją codziennością. To, że moi najbliżsi mogą być mieszani z błotem, to ciemna strona mojej popularności medialnej.
ALE CZYMŚ INNYM JEST ATAKOWAĆ DOROSŁE OSOBY, A CZYMŚ INNYM BEZBRONNE MAŁE DZIECKO, TEGO NIE JESTEM W STANIE - WYBACZYĆ, SZCZEGÓLNIE JAKO KTOŚ, KTO DOBRZE ZNA WAGĘ WIZERUNKU ORAZ CENĘ MEDIALNYCH POTWARZY, POMÓWIEŃ I WŚCIEKŁEJ PODŁOŚCI.
Co może odpowiedzieć mała dziewczynka - poniżana w tak podły i bezwzględny sposób przez wokalistkę, której każde kichnięcie i pierdnięcie jest rejestrowane przez tysiące kamer. Jak i gdzie ma się bronić? Jako 2.5 letnie dziecko - jest bezbronna, a Ja, jako jej ojciec nie pozwolę by ktokolwiek ją krzywdził - i to chyba jest naturalne, tak postąpiłby każdy kochający swoje dziecko rodzic. W normalnym świecie do którego aspirujemy - za taki czyn ponosi się odpowiedzialność, niezależnie od tego kim się jest. W normalnym świecie - byłby to KONIEC, KONIEC jakiejkolwiek kariery i zaszczytów. Chcę żyć w normalnym kraju, chcę móc spojrzeć swojemu dziecku prosto w oczy i powiedzieć kiedyś, że nie byłem bezczynny, że błoto w Internecie, które rzucono w jej kierunku - i które tam pozostanie, spotkało się z moją skuteczną ripostą. Dlatego nigdy nie reagowałem na pomyje rzucane we mnie osobiście, ale tak, moje dziecko jest moim czułym punktem, jest najważniejsze na świecie, i dla niej dla jej dobra - mojej 2.5 rocznej córeczki - rzeczywiście uczynię - wszystko, tym bardziej, że nie mam innych dzieci, tym bardziej, że los sprawił, że późno mam swoje długo wyczekiwane dziecko. Szczególnie mi przykro, że taka wypowiedź miała miejsce na balu, na którym zbierano pieniądze właśnie dla dzieci, szczególnych dzieci, ale tego ani intelekt ani wyobraźnia owej "dorosłej kobiety" - nie była w stanie ogarnąć.
Jak myślicie, czym to się wszystko skończy?