Edyta Herbuś dobrze zdaje sobie sprawę, że karierę "aktorską" zbudowała głównie na swoim wyglądzie. No bo raczej nie na wyjątkowym talencie. W wywiadzie dla internetowego wydania Dziennika stwierdza jednak, że starzenie się jej nie przeraża.
W moich oczach kilka zmarszczek nie pozbawia dojrzałej kobiety urody. Wręcz przeciwnie, dla mnie jest dużo piękniejsza od tych o nienaturalnie gładkich policzkach – mówi Herbuś. Nie należę do zwolenniczek chirurgicznego poprawiania urody. Ale jednocześnie sama nie wiem, co zrobię, kiedy akceptowanie własnego wyglądu zacznie sprawiać mi trudność. Bo przecież samoakceptacja jest najważniejsza, a już na pewno w zawodzie aktorki.
Dalej Edyta, która swoje doświadczenie aktorskie zdobyła na kilku epizodycznych rolach w, powiedzmy sobie szczerze, mało ambitnych telenowelach, pozwala sobie na dawanie rad starszym "koleżankom".
Nasza (!) praca polega na odtwarzaniu rzeczywistości, odzwierciedlaniu emocji. Nie da się tego zrobić przy pomocy plastikowej twarzy! Moim zdaniem trzeba nauczyć się starzeć z godnością.