Historia szpilek Dody, które rzekomo dostała od Alexandra McQueena zaczyna się robić coraz zabawniejsza. Przypomnijmy, że zaczęło się od tego, że Dorota pochwaliła się, iż jako pierwsza na świecie założy szpilki z najnowszej kolekcji brytyjskiego projektanta. Umieściła nawet na swoim blogu zdjęcie pudełka z prezentem i "dedykacją".
Wielu z Was pisało do nas na donosy@pudelek.pl, że buty Dody *są za duże o jakieś 2 numery. Rzeczywiście, macie rację. Dlaczego? Wyjaśnił nam to nasz informator pracujący w branży (pozdrawiamy!)*:
To, że na pudełku było napisane "only for showroom" nie znaczy, że one były dla stylistów, tylko były samplem do zamówień. W lokalnych showroomach prezentuje się kolekcje dla klientów. Jeśli np. pani Zosia ma sklep z drogimi markami, zaopatruje się właśnie w showroomie. Przyjeżdża, ogląda wyeksponowaną kolekcję, podaje kolory, rozmiary i sporządza się z nią zamówienie. Wzory do kolekcji (po angielsku samples) są zawsze w jednym rozmiarze. To może być wyjaśnienie dlaczego buty Dody są o 2 numery za duże. Moim zdaniem ktoś jej te buty po prostu wyniósł z showroomu, dokąd zresztą będą musiały wrócić. Szczerze powiem: my też tak robimy. To miła perspektywa pojawić się na imprezie w czymś, co gwiazdy założą najwcześniej dopiero za pół roku. Wymaga to jednak dyscypliny, bo rozmiar jest jeden i trzeba się w niego zmieścić.
To, że szpilki Rabczewskiej nie zostały wykonane z myślą o niej widać szczególnie na zdjęciach od tyłu. Jeżeli tak właśnie weszła w ich posiadanie, na pewno będzie jej przykro je oddawać.
W tym wypadku nie ma się co nabijać z Dody. To raczej smutne, że polskie gwiazdy wciąż muszą tak kombinować, żeby zrobić wrażenie. I chodzić w za dużych butach.