Dziennikarka TVN Sport i TVN Style Mariola Bojarska-Ferenc, nazywana "królową polskiego fitnessu" obiecuje Joannie Liszowskiej spaktakularne efekty, jeśli tylko zdecyduje się posłuchac jej wskazówek.
Z przyjemnością podejmę wyzwanie - zapewnia w Super Expressie. Pani Joanna urzekła mnie swoją osobą, będąc gościem mojego programu "Studio Urody". Praca z nią na pewno byłaby ogromną przyjemnością. Ale tak naprawdę powinniśmy się zapytać pani Joasi, czy to jej przeszkadza, czy chce być szczupła. Bo może ona czuje się z tym dobrze. Nie wszystkie kobiety w Polsce muszą być bardzo szczupłe. W zawodzie aktorki nie zawsze liczy się "opakowanie", ale wnętrze.
Bojarska-Ferenc jest zdania, ze u Liszowskiej najlepiej sprawdzi się zasada pięciu małych posiłków dzienie, opracowanych według piramidy żywieniowej. Czyli sporo warzyw i owoców, jogurt, ciemne pieczywo i chude mięso. Kolacja najpoźniej o 19-tej. To może okazać się najtrudniejsze. Do obowiązków zawodowych Liszowskiej należy bowiem bywanie na bankietach, które zaczynają się późnym wieczorem. Odmawianie sobie nawet najmniejszej przekąski może okazać się wyzwaniem ponad siły. Szczególnie, że alkohol, papierosy i słodycze są wykluczone. Oczywiście konieczne są codzienne ćwiczenia.
Kiedyś proponowałam pani Joannie udział w programie telewizyjnym, który miał za zadanie zmienić jej sylwetkę. Nawet się zgodziła, bo ma do mnie zaufanie. Ale niestety, w rezultacie program nie wypalił i nic z tego nie wyszło - mówi specjalistka od fitnessu. Joanna to przepiękna, bardzo kobieca i fajna dziewczyna. Ma w sobie to coś i myślę, że faktycznie jeżeli zgubiłaby kilka kilogramów, to naprawdę by na tym zyskała.
Ciekawe, czy się ucieszy, że koleżanka omawia temat jej nadwagi w Super Expressie...