Ania Mucha zapewnia, że nie wierzy w żadne diety ani magiczne pigułki wspomagające odchudzanie. Twierdzi, że nigdy ich nie stosowała. Jedynym sprawdzonym sposobem jest jej zdaniem zbilansowana dieta i wysiłek fizyczny. Oraz pomoc mzsażystów. Podobno postawiła dietetyczce jeden warunek - nigdy nie zrezygnuje ze słodyczy. Okazało się, że jest to możliwe i w jej menu znajazły się niewielkie ilości czekolady i lodów. Oprócz tego sushi, sałaty, sery, oliwki i naturalne jogurty. Oraz siłownia.
Przez wiele lat omijałam siłownię, wyznajac kult "intelektualisty" - wyznaje Mucha na swoim blogu. Ale w Nowym Jorku przekonałam się, że zajęcia ruchowe nie muszą wiązać się z absolutnym brakiem szyi, intelektu czy poczucia humoru. Przekonałam się wreszcie, jak może wyglądać pięknie wyrzeźbione ciało.
Pracownicy kliniki kosmetologii i medycyny estetycznej, którzy zajmowali się jej rozstępami i fałdkami tłuszczu przyznają, że od dawna nie trafiła im się tak zmotywowana klientka: Rzadko można spotkać osobę z tak wielkim samozaparciem - potwierdzają.
Już po 3 miesiącach można było obserwować efekty pracy nad ciałem Muchy. Niestety, pod względem finansowym nie jest to opcja dla każdego. Jak oblicza Rewia, jedna wizyta u dietetyka kosztuje 150 złotych, a trzeba je odbywać co dwa tygodnie, żeby na bieżąco kontrolować spadek wagi i ewentualnie modyfikowac dietę. Opieka osobnistego trenera to wydatek rzędu 1800 złotych miesięcznie. Program żywieniowy kosztuje około 700 złotych.
Ale Mucha jest gwiazdą, więc nie musiała za to wszystko płacić z własnej kieszeni. W zamian za to na swoim blogu wymienia osoby, którym zawdzięcza "nową siebie".