Po wygraniu - za kolejnym podejściem - Kryształowej Kuli Rafał Maserak poczuł sie gwiazdą większego formatu niż niektórzy zaproszeni do Tańca z gwiazdami "celebryci". Nie tylko zażądał podwyżki, która sprawi, że będzie zarabiał dwa razy więcej niż pozostali tancerze, ale jeszcze postawił szereg warunków dotyczących swojej przyszłej partnerki.
Miała być młoda, wysportowana, mieć na swoim koncie sukcesy zawodowe oraz sympatię widzów. Padło na Olę Szwed. Z jakiegoś powodu producenci uznali, że spełnia wszystkie te warunki... Zgadzamy się co do dwóch. Chyba, żeby za sukces zawodowy uznać zwycięstwo w programie Gwiazdy tańczą na lodzie. Ale nawet jeśli przyjmiemy, że tak, to i tak za mało, żeby Szwed mogła pomarzyć o gaży porównywalnej z wynagrodzeniem Maseraka.
Jak donosi tygodnik Na żywo, aktorka (?) musi zadowolić się znacznie mniejszą sumą.
I tu powstaje pewien problem, bo okazuje się, że prawdziwa "gwiazda" tej pary jest zawodowym tancerzem. I to pracującym od lat w programie.