Ujawnione kilka dni temu przecieki z wyników sekcji zwłok przedwcześnie zmarłej Brittany Murphy wyraźnie rozłościły jej męża. Simmon Monjack utrzymuje, że zarówno on, jak i matka aktorki (z którą pozostaje zresztą w sporze o podział majątku po niej) nie zgadzają się z wnioskami z autopsji. Przypomnijmy, że to Monjack był jedynym, który sprzeciwiał się jej przeprowadzeniu...
_**Wyniki sekcji są niedorzeczne i smutne**_ - powiedział dziennikarzom. Spodziewaliśmy się, że jako przyczynę śmierci podana zostanie niewydolność serca. Ona nie była przecież aż tak chora! Powoli z tego wychodziła... Tak, jestem bardzo zaskoczony tymi wynikami.
Nie dziwimy się - z dokumentów wynika bowiem, że Murphy zmarła przez ostre zapelenie płuc, z którym nie mógł walczyć uzależniony od narkotyków i silnych, przepisywanych na receptę leków organizm. Ed Winter z biura Coronera stwierdził nawet, że śmierć aktorki można było przewidzieć.
Tak, myślę, że do tej tragedii mogło nie dojść, jednak należy pamiętać, że Murphy była naprawdę bardzo chora - argumentuje. I brała leki na receptę, których nie zdobywała właściwą drogą.
Monjack oczywiście odpiera takie zarzuty: _**Nie będę tego komentował!**_ - stwierdził.