Piotr Tymochowicz wyraźnie spuszcza z tonu. Nie wydaje się już być tak bardzo pewien swoich racji jak wtedy, gdy groził Dodzie sądem i nazywał ją "plastikową kukłą", "meliniarą", "szmatą" i "absolwentką zawodówki". Zapowiadał też, że będzie domagał sie odszkodowania w wysokości co najmniej miliona złotych.
Teraz zaczyna się wycofywać: W emocjach mówi się rózne rzeczy - tłumaczy się w rozmowie z Twoim Imperium. Choć zapowiadałem, że pójdę do sądu, teraz nie chcę o tym gadać. Sprawa dotyczy nie tylko mnie, ale także mojej córki i partnerki. Nawet jeśli znajdzie finał w sądzie, nie będę na ten temat rozmawiał.
Tabloid zastanawia się, skąd ta nagła zmiana: Czy to nowa strategia marketingowa? A może Tymochowicz zorientował się, że ten żałosny spektakl nie przynosi niczgo dobrego, bo na konflikcie między nim a wokalistką najbardziej cierpi mała Natasza?
Nie można zapominać, że największą beneficjentką awantury jest oczywiście Doda. W samym tylko styczniu 2010 roku prasa napisała o niej 446 razy. Wygląda na to, że Tymochowicz dał się podejść jak dziecko i swoimi wypowiedziami zapewnił jej darmowy rozgłos...
Kulisy całej patologii wyjaśniała niedawno żona Tymochowicza w kontrowersyjnym wideo. Można powiedzieć, że też poświęciła swoją prywatność w imię promocji Rabczewskiej. Przypomnijmy:
Dowiedzieliśmy się z niego między innymi, że brat Dody został adoptowany.