Cierpiąca, porzucona, powoli wracająca do formy na samotnym wypadzie w Alpy... Tak pisze o Kasi Skrzyneckiej wiele polskich periodyków. My mamy inne informacje.
Nasza stała czytelniczka spotkała Kasię na zakupach. Posłuchajcie:
W ostatni czwartek tj. 01.03.2007 robiłam shopping w centrum handlowym Arkadia i gdzieś około 15-ej weszłam z córką do New Yorkera. A tam niejaka Kasia Skrzynecka robiła zakupy dla jakiegoś bardzo młodego kolesia w totalnym stylu chico latino - solarka, ciemny włos na brylantynę itp. Skrzynecka była ubrana bardzo na luzie - jeansy, kozaki, jakaś kurtka całkiem niepozorna jak na znane nam jej możliwości w kwestiach stylizacji i naciągnieta czapka. Poznałam ją bez problemu, bo widywałam ją już na różnych bankietach na żywo i mijałyśmy się dość blisko.
Scenka ta była o tyle zaskakująca, że koleś ów chodził ze zblazowaną miną i wybierał sobie ciuchy, które następnie podawał jej gestem wielkopańskim, od czasu do czasu przesyłając jej buziaczka lub robiąc oczko, co samo w sobie już było żenujące. Ale najlepsze było to, że Skrzynecka biegała za nim z tym naręczem jego zakupów, dzierżąc dzielnie przez cały czas jakiś pięciopak męskich jedwabnych bokserek, inne gacie i skarpety. Ja dodam, że ten młodzieniec absolutnie nie wyglądał mi gejowato ani kolegowato tylko na zwykłego żigolasia ze wsi i tyle.
A Kasia, cóż, była nim zainteresowana i nie bardzo się z tymi czułościami kryła, zwłaszcza jak mierzył fatałaszki w przymierzalni. Nie wyglądała mi wcale na jakąś desperatkę próbującą coś zagłuszyć czy osobę ogólnie robiącą dobrą minę do tzw. złej gry, no ale w końcu to dobra aktorka przecież... A przy kasie z uśmiechem na ustach zapłaciła za wszystkie jego rzeczy niczym mamusia płacąca za zakupy synusia. Młodzieniec widać jednak był trochę speszony, bo oglądał sobie paznokcie u rąk w tym czasie.
Czy to ten sam miły chłopak, który jest jej trenerem fitnessu?
Wszystkich posiadających więcej informacji w tej lub jakiejkolwiek innej sprawie zachecamy do pisania na donosy@pudelek.pl.