W piątek wieczorem specjalistka od skandali, Tila Tequila, została przewieziona do szpitala, który opuściła po nocy spędzonej na intensywnej terapii. Gwiazda, która utrzymuje, że nosi dziecko własnego brata, miała wypadek, który opisała na swoim blogu. Z zapisu wynika, że uderzyła głową w ścianę, będąc pod wpływem jakiegoś środka odurzającego.
Walnęłam głową o ścianę i usłyszałam chrupnięcie z tyłu karku. Dokładnie zbadałam to miejsce. Jestem przekonana, że mam wgniecenie w czaszce!
W dalszej części wpisu Tequila porównała się do Natashy Richardson, która w zeszłym roku w marcu zmarła po wypadku na nartach. Zanim deklarująca biseksualizm gwiazda udała się do szpitala, zdążyła opisać swój "śmiertelnie niebezpieczny wypadek" ze szczegółami.
Zadzwoniłam po karetkę na wszelki wypadek. Nie chcę być jak ta aktorka, która uderzyła się w głowę, a potem nagle zmarła. Jeśli mam wstrząs mózgu lub uszkodziłam go sobie, to pewnie umrę za kilka godzin. Czuję mdłości i kręci mi się w głowie.
Rzecznik prasowy Tili Tequili poinformował dziś media, że gwiazda reality show faktycznie doznała wstrząsu mózgu, ale jej życiu nic nie zagraża.