Po dokładnym śledztwie okazało się, że o losie lekarza Michaela Jacksona, Conradzie Murray’u, przesądzi jeden dowód. Prokuratura zamierza przedstawić nagranie telefoniczne z dnia śmierci piosenkarza, jako dowód, że Murray jest winny spowodowania śmierci. Ten sam materiał dowodowy planuje wykorzystać obrona. Oczywiście przedstawiając nagranie w zupełnie nowym świetle.
Chodzi mianowicie o rozmowę lekarza z innym jego pacjentem. O godzinie 11.54, już po tym, jak serce Michaela przestało pracować, Murray wykonał telefon do jednego ze swoich pacjentów. Pozostawiona na sekretarce wiadomość, w której mówi, że wizyta musi zostać przełożona, jest, według obrony, dowodem, że był spokojny i opanowany. Twierdzi, że to jedynie potwierdza, że jego klient chciał uratować Jacksona.
Co innego będzie próbował udowodnić prokurator. Rozmowa z innym pacjentem pokazuje, że oskarżony pozostawił umierającego, bądź już martwego, Michaela bez żadnej opieki, co jest poważnym zaniedbaniem.
Tak czy siak, zanosi się na to, że werdyktu nie poznamy prędko.