Przez ostatnie miesiące wytwórni płytowej cudem udawało się odseparować Amy Wienhouse od jej ćpających znajomych. Piosenkarka, która dochodzi do siebie po ostrym narkotykowym i alkoholowym odwyku, znajduje się pod stałym nadzorem rodziny i psychologa. Piosenkarka pustkę po utraconych "wielkich przyjaciołach" zaczęła wypełniać kotami. Doszło do tego, że swoje małe mieszkanie w Londynie dzieliła z jedenastoma czworonogami!
Winehouse pracuje właśnie nad długo wyczekiwaną trzecią płytą, która ma trafić do sklepów pod koniec roku. Postanowiła polecieć tam, gdzie miała największą wenę twórczą, czyli na karaibską wyspę St. Lucia. Pupile nie stanowiły żadnego problemu. Po prostu wywiozła je do schroniska.
Było jej naprawdę przykro, bo z wszystkimi się związała – donosi informator The Sun. Musiała się ich pozbyć, bo nikt nie chciał ich przyjąć. Nie mogła ich zostawić na pastwę losu. Zniszczyły już całe mieszkanie. Rozmnażały się i nie dało się ich kontrolować.
Jakoś trudno nam uwierzyć, że kogoś takiego jak Amy nie było stać na opiekunkę dla zwierząt. Zapewne zwyczajnie jej przeszkadzały.