Johnny Depp z ulgą wyniósł na rękach swoja córkę Lily-Rose ze szpitala w Londynie, gdzie dziewczynka przebywała przez ostatnie dziewięć dni.
Z radością donosimy, że ich córka ma się o wiele lepiej - powiedział Robin Baum, rzecznik prasowy aktora. Rodzina docenia nieustanne wsparcie oraz szacunek dla ich prywatności.
43-letni Johnny oraz jego wieloletnia partnerka, Vanessa Paradis, wraz z drugim dzieckiem, 5-letnim synem Johnem Jackiem, zabrali Lily-Rose do swojego hotelu w Londynie.
Pomimo że oficjalnie nie powiedziano co było przyczyną wizyty dziewczynki w szpitalu, mówi się, że musiała być hospitalizowana ze względu na zakażenie krwi, którego dostała kalecząc się o zardzewiały gwóźdź.
Po tym jak nie potraktowano tej rany z odpowiednią uwagą, zatrucie krwi zaczęło się rozwijać - donosi źródło magazynu In Touch. Rozeszło się po całym jej organizmie i zaatakowało jej najważniejsze organy.
Przez cały czas pobytu Lily-Rose w szptalu, John i Vamessa czuwali przy jej łóżku. Na początku zeszłego tygodnia sytaucja była bardzo powazna.
Cała rodzina aktora przeprowadziła sie ostatnio z Francji na angielską farmę, na czas zdjęć do filmu Sweeney Todd, w ktorym Depp gra główną rolę.
Dopasowaliśmy nasz rozkład zajęć przy filmie, tak by odpowiadał on obecnym potrzebom Johnny'ego - donosi źródło wytwórni DreamWorks. Rozumiemy, że stan Lily-Rose się polepsza. Oczywiście wszyscy w studio jesteśmy myślami przy nich.