Były chłopak Jolanty Rutowicz i Frytki (niezłe "CV"...), Sławek Oborski został boleśnie poniżony przed wejściem na imprezę Polsatu. On i jego przebrany w garnitur piesek nie zostali wpuszczeni na prezentację wiosennej ramówki stacji. Domyślamy się, jak wielka musiała to być dla niego kompromitacja. Wyjątkowo żal nam było oczywiście małego czworonoga, przestraszonego i zupełnie nieświadomego komedii, w jakiej uczestniczył.
Nic dziwnego, że Oborski postanowił się wytłumaczyć. W rozmowie z nami broni się, że posiadał zaproszenie na imprezę, ale nie wpuszczono go z powodu... chęci wywołania skandalu.
Miałem zaproszenie na imprezę, przesłane przez agencję prasową. Na wiele imprez chodzę i jestem mile widziany - zapewnia. Wielokrotnie jako stylista pracowałem z Polsatem. Na tej imprezie znajdowało się wiele znanych osób, które czesałem przed tą imprezą i wiele osób czekało na mnie, że będę. Moje wejście było uzależnione od jednej osoby z PR Polsatu, która mnie zna i z nią też pracowałem, nie wspominając, że nigdy nie potrafili mi zapłacić pieniędzy na czas za wykonaną pracę. To była zwykła chamska zagrywka, żeby mnie poniżyć, ośmieszyć i zrobić skandal. Ja się pojawiłem na imprezie stosownie ubrany do okoliczności i przyjechałem dużą białą limuzyną, chciałem, żeby wszystko było dopięte na ostatni guzik. Nie pojawiłem się tam traktorem w gumofilcach i z workiem ziemniaków czy buraków na plecach, żeby robić oborę.
Cóż, "obora" jest w jego przypadku dość niefortunnym sformułowaniem... :) Jak myślicie, Polsat naprawdę chciał "wylansować się" kosztem Oborskiego, czy może było na odwrót...?