Ilona Felicjańska wytrzeźwiała i dotarło do niej chyba, że to już koniec jej kariery. Kto będzie promował, albo dawał pieniądze na fundację osobie, która całkiem na poważnie zagraża życiu ludzi na drodze, pijana próbuje uciekać z miejsca wypadku? Mogła przecież kogoś zabić, osierocić czyjeś dziecko.
Co gorsza, była gwiazda nie wykorzystała okazji, żeby milczeć i przemyśleć sobie swoje życie po cichu. Na łamach dzisiajszego Faktu próbuje brać Polaków na litość:
_**Teraz płaczę, płaczę i płaczę -**_ mówi w tabloidzie. _**Nie mogę sobie wybaczyć. A tylko wtedy będę mogła iść dalej.**_
Może już nie idź nigdzie dalej. A już na pewno nie jedź.
Przy okazji, może się okazać, że to dopiero początek. Teraz na jaw mogą wyjść inne alkoholowe historie Ilony. Dziennikarz Robert Patoleta potwierdza w Super Expressie, że podczas kompromitującego wywiadu z nim na imprezie Felicjańska była kompletnie pijana:
Ewidenetnie była wtedy pijana, podczas rozmowy czuć było od niej alkohol. Byłem też świadkiem sytuacji, kiedy na imprezie jakaś kobieta, cudzoziemka, zapytała się jej, czy jest pod wpływem alkoholu, a ona odpowiedziała, że wypiła lampkę wina.
Niestety, takich problemów nie da się utrzymać w tajemnicy. W końcu wpada się jak doktor Lubicz. Cud że nikt nie ucierpiał. Ciekawe, jak często jeździła samochodem w stanie takiego upojenia. I ile razy udało jej się uciec...