Lady GaGa przebiła się do mediów zaskakującą informacją - na pierwsze strony gazet trafiła dzięki podejrzeniom o obojnactwo. Sama piosenkarka podgrzewała atmosferę, kiedy, niby dla żartów, stwierdzała, że w spodniach "nosi ogromnego, końskiego penisa". W wywiadzie dla miesięcznika Q postanowiła opowiedzieć o skandalu, który od samego początku był zaplanowaną akcją promocyjną.
Sporo wpływowych osób, a także zwykli ludzie na całym świecie zainteresowali się mną tylko dlatego, że ktoś puścił plotkę, że mam penisa - mówi gwiazda. Uwielbiałam te spekulacje. Często na scenie wykonuję ruchy niczym nastoletni onanista i śpiewam w niższej tonacji. Podejrzenia innych wydają się, więc uzasadnione, prawda?
Gdy facet sypia z wieloma kobietami, to słyszy tylko słowa podziwu od swoich kolegów. Kiedy kobieta robi identyczne rzeczy, nie kryje tego, albo mówi otwarcie o swojej seksualności, to wtedy mówi się, że ma penisa - żali się piosenkarka. Chciałam to skomentować w bardzo artystyczny sposób. Nazwę tę sesję "Lady Gaga umiera ze wzwodem".
GaGa twierdzi, że zażądała od stylistów sesji, żeby dali jej na tyle luźne spodnie, by była w stanie włożyć w nie… sztuczne penisy! Zauważyliście?