Jak informowały amerykańskie media, Tiger Woods zaraz po swojej sławnej konferencji prasowej wrócił na odwyk dla osób uzależnionych od seksu. Tyle że we wcześniejsze doniesienia wdarła się pomyłka. Dziennikarze National Enquirer, którzy pierwsi napisali o zdradach sportowca, dotarli do ludzi, którzy twierdzą, że golfista trafił znów na odwyk. Tym razem dla uzależnionych od leków.
Według ostatnich informacji, Woods od lat jest uzależniony od dwóch medykamentów. I to na nie zrzuca winę za swoje zdrady!
Podczas terapii większość swojego zachowania przypisywał działaniom leków - donoszą źródła. Szczerze wierzy, że to właśnie one sprawiły, że przestał zachowywać się racjonalnie i tak często zmieniał partnerki seksualne.
Informatorzy twierdzą również, że Woods został przeniesiony do kliniki The Meadows w Wickenburg w stanie Arizona. Lekarze z ośrodka specjalizują się w ciężkich przypadkach uzależnień od środków medycznych.
Wierzycie w to? Przecież sportowcom regularnie wykonuje się testy na obecność niewłaściwych substancji w organizmie. Czyżby tak próbował przekonać żonę do "ratowania" małżeństwa?