Jeszcze nie teraz, chociaż Anna Przybylska, jak przyznaje, zaczyna mieć już problem z upływającym czasem. Szczególnie, że w _**Klubie Szalonych Dziewic**_ gra dojrzałą kobietę, która uwodzi młodszego mężczyznę.
Zabolało mnie, jak przeczytałam scenariusz i okazało się, że mamy 30 lat i jesteśmy stare - wyznała tygodnikowi Gwiazdy 31-letnia aktorka. Sama, jak miałam 20 lat, to mówiłam, że 30-latki są stare. Ale teraz boli mnie to okrutnie. Staram się więc i robię, co mogę, by utrzymać formę. Jeśli w okolicy nie ma mojej rodziny i dzieci, to czuję się młódką. Natomiast są sytuacje w których trzeba zachować powagę.
Aktorka jest tak przywiązana do swojego obecnego wyglądu, że nie wyklucza poddania się operacji plastycznej, kiedy uzna, że za bardzo się zestarzała. Jej zdaniem takie zabiegi powinny być w dzisiejszych czasach czymś równie normalnym jak codzienna higiena:
To jest tak, jakby mnie ktoś spytał, czy myję nogi. Mamy XXI wiek i medycyna posunęła się naprawdę daleko. Pewnie, że biorę pod uwagę operacje plastyczne. Jak się brzydko zestarzeję, to sobie walnę operację plastyczną. To media nakręcają całą aferę z operacjami plastycznymi. Wciąż tylko piszą o nastrzykanej Nicole Kidman, a przecież jej wygląd nikogo nie obraża. To jest jej prywatna sprawa. Jeśli ja coś sobie poprawię, to też nikogo nie obrażę. Pytania o operacje są irytujące, czuję się wtedy, jakby mnie ktoś pytał, czy chodzę do toalety. Dla mnie to jest jednoznaczne.
Zabrzmiało, jakby już coś sobie poprawiła... No bo jak, nie chodzi do toalety? Nie myje nóg?