Rodzina i fani Michaela Jacksona są wzburzeni. Jedna z amerykańskich stacji telewizyjnych wyprodukowała film będący rekonstrukcją śmierci gwiazdora. Podczas trwającego 30 minut dokumentu widzowie mogą zobaczyć kolejne etapy tragedii, która ostatecznie doprowadziła do zgonu. Realizatorzy zadbali o realizm i nie pominęli żadnego ważnego szczegółu, które w trakcie dochodzenia ustaliła policja. Film spotkał się z ostrą krytyką. Zdaniem wielu realizatorzy przesadzili z realizmem i dosłownością.
Największe kontrowersje wzbudziły dwie sceny. Pierwsza wiernie prezentuje ostatnią walkę o życie gwiazdora. To długa sekwencja reanimacji, podczas której aktor wcielający się w rolę Michaela odgrywa kolejne przebudzenia i zapaści, aby na koniec "wymownie popatrzeć w kamerę". Tym fragmentem najbardziej wyburzeni są bliscy muzyka, którzy uznali, że to "żerowanie na najniższych emocjach".
Nie spodobała im się też scena z kostnicy. Ucharakteryzowany na Jacksona półnagi aktor leży w niej na stole sekcyjnym, a następnie zostaje włożony do lodówki.
Po emisji rekonstrukcji zdarzeń stacja telewizyjna została zasypana protestami, ale też gratulacjami. Przygotowując się do realizacji materiału, reżyser dotarł do informatorów, którzy nie chcieli rozmawiać z mediami, zaś ich wypowiedzi dla policji zostały utajnione.
Przedstawiona w filmie wersja zdarzeń jest bardzo prawdopodobna i dla wielu osób to niemal ulga – podsumował reakcje widzów twórca filmu. W końcu dowiedzieli się, co naprawdę stało się z ich idolem.
Wy też chcelibyście się dowiedzieć? Obejrzelibyście taki dokument?