Brad Pitt i Angelina Jolie są w stanie zdobyć dzieci z każdego zakątka planety, ale nie przyznano im praw do opieki nad... psem!
Para aktorów-aktywistów dowiedziała się wczoraj, że schornisko dla zwierząt z Luizjany odmówilo przyznania im szczeniaka rasy Labrador. Był to naturalnie szok dla wszystkich, którym wydawalo się, że gwiazdorski status Angeliny i Brada może załatwić wszystko.
Obojętnie czy szukasz młodszego czy starszego, energicznego czy spokojnego, zawsze mamy odpowiedniego zwierzaka, pasującego do twojego sposobu życia - podaje na swojej stronie schornisko.
Co więc poszlo nie tak?
Wiadomo, jesteśmy instytucją, która znajduje dobre domy dla zwierząt, ale nie oddajemy ich tak po prosytu każdemu Tomowi, Dickowi czy Bradowi, który przyjdzie do nas i pokaże dużo pieniędzy, piękną żonę i olśniewający uśmiech - powiedział pracownik schroniska.
Ta sama osoba twierdzi, że państwo Jolie-Pitt po prostu nie wypełnili, w sposób odpowiadający wymaganiom schorniska, kilku pól w kwestionaruszu:
Po pierwsze, nie mieszkają w tym samym miejscu od przynajamniej sześciu miesięcy. Przy pytaniu: "Dlaczego chcecie mieć psa?" napisali: "Jako towarzystwo dla naszych dzieci". To nie zawsze skreśla chętnych, ale dwójka ich dzieci nie jest jeszcze w wieku, w którym można się w odpowiedzialny sposób zajmować szczeniakiem.
Byliśmy również zaniepokojeni ich stanem cywilnym. Wolimy umieszczać nasze pieski w tradycyjnych domach. Brak wiedzy u Brada i Angeliny na temat rasy również im nie pomógł. Angelina nie była w stanie wskazać półwyspu Labrador na mapie! Usprawiedliwiała się, że najwyraźniej nie jest to miejsce, które wymaga pomocy humanitarej!
Pracownik schroniska był również zdezorientowany zachowaniem Jolie względem pieska:
Podczas obserowanej przez nas wizyty, Angelina cały czas trzymała psa na rękach. Pan Pitt prosił ją, by włożyła go do wózeczka, który przywiózł ze sobą, tak by mógł sprawdzić, jak by się go wyprowadzało na spacer. Ale ona go zignorowała, a w końcu kazała mu się zamknąć. Było mi go żal. Sprawiał wrażenie mężczyzny, który przywykł do słuchania poleceń innych.