Pojawia się coraz więcej szczegółów dotyczących wtorkowego incydentu, w który zamieszana była Naomi Campbell. Przypomnijmy, że nowojorska policja poszukiwała modelki po tym, jak ta pobiła swojego kierowcę. Jak wiadomo, Brytyjkę bardzo łatwo wytrącić z równowagi. Możliwe, że tym razem powód jej napadu szału był poważniejszy...
27-letni kierowca limuzyny, Miodrag Mejdina, miał przewieźć modelkę z hotelu Mandarin Oriental na sesję zdjęciową do studia fotograficznego w Queens. Tuż przed mostem Queensboro Campbel zaczęła bić go w tył głowy. Mejdina przejechał jeszcze kilkaset metrów i zatrzymał się dopiero, gdy zobaczył policjanta kierującego ruchem. Spłoszona modelka natychmiast wybiegła z samochodu i zniknęła w tłumie.
New York Daily News dotarł do informatorów, którzy twierdzą, że Naomi wpadła w szał z powodu wydarzenia z zeszłego roku. Ponoć Mejdina został wtedy zatrudniony przez rosyjskiego miliardera i partnera Campbell, Władimira Doronina. Modelka nie mogła się dodzwonić do swojego chłopaka, dlatego zadzwoniła do kierowcy. Ten też nie odebrał telefonu. We wtorek przypomniała sobie tamtą sytuację i wpadła w furię, gdy Miodrag nie chciał jej odpowiedzieć, czy Doronin spał wtedy z innymi kobietami.
Kierowca zdecydował się nie wnosić żadnego oskarżenia, tak więc Naomi nie jest już poszukiwana przez policję i może wyjść z ukrycia. Myślicie, że Mejdina został opłacony przez miliardera, by o niczym nie mówił?
Swoją drogą, warto wspomnieć, że Doronin jest nadal żonaty. Czy to nie znaczy, że Naomi jest (przynajmniej "technicznie") jego kochanką, z którą zdradza swoją żonę?