Kendra Wilkinson przez długi czas po urodzeniu swojego pierwszego dziecka unikała mediów. Dopiero teraz odważyła się udzielić szczerego wywiadu i wyjaśnić, co się z nią działo przez ostatnich kilka miesięcy. Dziennikarzom OK! Magazine wyznała, że jej stan psychiczny nie pozwalał na publiczne występy. Cierpiała na depresję poporodową.
Nie czesałam włosów, nie myłam zębów, nie wchodziłam nawet pod prysznic - mówi. Pewnego dnia spojrzałam w lustro i zdałam sobie sprawę, że mam depresję. Wydawało mi się, że nie mam po co żyć. Nawet dla dziecka.
Kendra wierzy, że przeprowadzka do Indianapolis, gdzie jej mąż, Hank Baskett, gra w drużynie futbolowej, odcisnęła piętno na jej psychice.
To było dla mnie coś nowego. Śnieg i ciągłe zimno zrobiło swoje - kontynuuje. Tęskniłam za słońcem, za przyjaciółmi. Uwielbiam biegać i wspinać się po górach. Zostałam uwięziona w domu i nie mogłam się już nigdzie ruszyć. Patrzyłam za okno i myślałam tylko o tym, że chciałabym się opalać na plaży w Los Angeles.
Wilkinson zapewnia, że z depresji już wyszła i coraz lepiej odnajduje się w roli matki. To szalone, ale kiedy mój syn jest szczęśliwy, to i ja jestem szczęśliwa - mówi.