Fakt postanowił odtworzyć feralny dzień z życia Ilony Felicjańskiej zakończony pijackim rajdem po ulicach, staranowaniem trzech samochodów i próbą ucieczki z miejsca wypadku. Tabloid twierdzi, że modelka piła już od południa, podczas każdego z zaplanowanych "spotkań biznesowych".
Profesjonalistka.
Szybka przekąska i wino to nieodłączne elementy większości tego typu rozmów - pisze tabloid. Ilona wie, jak się zachować na takich spotkaniach, robi to już od lat. Ale stres zawsze jest obecny. Najłatwiej stłumić go lampką wina. Albo nawet dwoma. Tego dnia Ilonę czekają jeszcze co najmniej dwa takie spotkania. W miłej atmosferze, w modnej knajpce z dobrym alkoholem.
Po każdym takim alkoholowym spotkaniu wsiadała do samochodu, żeby pojechać na następne.
Obfitujący w procenty dzień Felicjańska zakończyła w mieszkaniu zaprzyjaźnionego fotografa, który kilka dni wcześniej robił jej rozbieraną sesję zdjęciową, która ma się wkrótce ukazać pod tytułem "inne oblicza kobiety". Modelka spotkała się z nim ponownie, żeby wybrać zdjęcia. Oczywiście i tym razem nie obyło się bez alkoholu.
Kiedy późnym wieczorem pożegnała się z fotografem, miała już 2,3 promila. Mimo to zdecydowała się usiąść za kierownicą swojego alfa romeo. I zakończyć karierę. Smutny rezultat tej decyzji poznała cała Polska.
Od razu nasuwa się pytanie, czy tak wyglądał każdy dzień "pracy" pani Ilony. Jak myślicie?