Cóż można powiedzieć o ostatnim odcinku Jak ONI śpiewają? Przede wszystkim, że ONI w ogóle nie śpiewają. Kolejny raz uraczono nas kolorowymi światłami, eleganckimi strojami i aplauzem publiczności, ale nijak nie pomogło to zatuszować niedoskonałości uczestników i prowadzących.
Jeśli chodzi o uczestników, to wypadają naprawdę marnie i nie chodzi tu tylko o śpiew: Lewińska płacze, że nie może odpaść dla młodszej córki; Matuszak powinien pozostać w roli proboszcza, bo marnie wypada w roli podpitego wujka u cioci na imieninach; Łukasz Płoszański swoim niby śpiewaniem powinien wypłaszać lisy z lasu, a Edyta Herbuś nie zna wstydu i nie mówimy tu o wstydzie przed obnażaniem ciała, bo tego nie ma, ale przed obnażaniem braku talentu do śpiewania.
O prowadzących można by mówić długo, przede wszystkim o Kasi Cichopek. Płacą jej chyba tylko za głupkowate śmianie się do kamery, bo z językiem polskim i logicznym myśleniem słabiutko: Co uważasz o występie Łukasza? Albo lepsze - po tym, jak jedynie Ela Zapendowska wypowiedziała się na temat występu Małgorzaty Lewińskiej, Kasia zapytała ją: Który komentarz jury był niesprawiedliwy? Żenujące.
Zastanawiam się też, kto dobierał parę prowadzącą. Nie pasują do siebie wzrostowo - Ibiszowi w kadrze ucina głowę, a jej piersi.
Tak więc odpowiadając na pytanie Kasi Cichopek z początku programu: Kto wziął nas przebojem? dopowiadamy: Absolutnie nikt!