Uważany dotąd za najsympatyczniejszego jurora Tańca z gwiazdami Piotr Galiński postanowił w 11. edycji postawić na kontrowersyjność. W rezultacie w ciągu zaledwie dwóch odcinków zdołał zrazić do siebie całkiem sporo osób. Do grona urażonych należy Iwona Pavlović, którą zdenerwowały uwagi, że ma kłopoty z pamięcią, skoro ogłosiła na wizji, że będzie prowadzić specjalny zeszyt ze swoimi spostrzeżeniami. Annę Głogowską zniesmaczył określeniem jej mianem"panienki Gąsowskiego".
Ostatnio choreograf zabrał się też za dogryzanie Beacie Tyszkiewicz. Podczas minionego odcinka zabłysnął skierowaną do niej żenującą uwagą: Lubisz jak facet ma cos sztywnego, czym wprawił w osłupienie wszystkich obecnych w studio, a prawdopodobnie także wielu telewidzów. Przygryzał jej także uwagami o tym, że bierze lekcje tańca. Tyszkiewicz postanowiła wyżalić się w Fakcie:
Galiński kłamał. Ja, która jestem mocna w określeniach tanecznych i mam takie głębokie, profesjonalne rozeznanie, nie potrzebuję żadnej szkoły tańca! - mówi wzburzona. Czyżby on otwierał szkołę tańca, że mi to tak wmawia? On się na mnie wyżywa. Brzmi to dość nieprawdopodobnie, ale tak jest! Galiński po prostu sobie ze mnie kpi w żywe oczy! Dacie państwo wiarę? Jak mnie nie weźmiecie w obronę, to nie wiem, co będzie."
Choreograf odmówił komentarza w tej sprawie: Nie będę rozmawiał, nie mam czasu - spławił dzwoniącego do niego dziennikarza. Do niedawna uchodził za najbardziej gadatliwego jurora.
Nie wyjaśnił niestety, skąd wie, co sztywnego lubi Tyszkiewicz w facetach.