Roman Polański robi wszystko, byle tylko nie trafić na pokład samolotu lecącego do Stanów Zjednoczonych. Adwokaci reżysera uciekają się chyba do wszystkich sztuczek prawnych, żeby ich klient nie stanął twarzą w twarz z ławą przysięgłych. Możliwe również, że chcą przeciągnąć sprawę, by znaleźć kolejne rzekome błędy w procesie z 1977 roku.
Prawnicy Polańskiego uważają, że sprawa powinna zostać odrzucona, gdyż 33 lata temu pojawiły się "rażące niedociągnięcia". Ponoć sędzia, który zajmował się wtedy reżyserem dopuścił się poważnych wykroczeń. Do wszystkich informacji został dopuszczony oskarżyciel. Obrona miała być pozbawiona do nich dostępu. Ponoć ówczesny prokurator został przekonany przez swoich przełożonych, żeby nie zgłaszał żadnych zastrzeżeń wobec sędziego.
Latem 1977 roku wysocy rangą prokuratorzy okręgowi dowiedzieli się o niewłaściwym postępowaniu sędziego w tej sprawie i nigdy o tym nie powiedzieli obrońcom; to niewybaczalne - pisze w oświadczeniu Douglas Dalton, adwokat Romana.
Obrońcy Polańskiego twierdzą również, że został on zatrzymany przez Szwajcarskie władze, gdyż Amerykanie przekazali im nieprawdziwe informacje. Prawo kraju jasno precyzuje, że ekstradycji może zostać poddana osoba, której grozi co najmniej 6 miesięcy więzienia. Sędzia w 1977 roku chciał dać Polańskiemu 90 dni kary...
Dlaczego Roman tak się boi rozprawy, skoro jest taki niewinny? Przypomnijmy zeznania zgwałconej 13-latki:
Zobacz: 13-latka: "POLAŃSKI SZCZYTOWAŁ W MOIM ODBYCIE. Zbierało mi się na płacz" TYLKO DLA DOROSŁYCH!!!